piątek, 21 listopada 2014

Zakupowe szaleństwo

Listopad okazał się dla mnie miesiącem zakupów. Co prawda do końca miesiąca jeszcze trochę dni pozostało, ale już dzisiaj mówię sobie: basta! No cóż, promocje kuszą, a cóż ja biedna kobieta mam czynić w obliczu przecen, rabatów i potrzeb...? :D 

Ta notka będzie specyficzna, bowiem nie widziałam jeszcze, żeby ktoś chwalił się majtkami na blogu. Będę pierwsza. ;)

Traktujcie ten post z przymrużeniem oka. ;)

Odkąd świadomie kupuję bieliznę, życie stało się piękniejsze. I tak też zamieniłam 75B na 65D,70C, albo 65C - cóż, nieco schudłam, co odbiło się na wielkości piersi. Koronkowa bielizna od czasu do czasu może poprawić nastrój. Ja przepadłam... :)




Niestety kolory na zdjęciach są mocno przekłamane - sztuczne światło. Ten stanik w kropki w rzeczywistości jest bardziej różowy i z brązem nie ma nic wspólnego. Absolutnie!
Tutaj widać inny kolor, który jest bardziej zbliżony do rzeczywistości. 

Promocja w drogerii sprowadziła mnie na manowce... ;) 





Do końca listopada nie wydaje pieniędzy na takie pierdoły. Obiecuję :)

czwartek, 6 listopada 2014

Spełniam marzenie!

Udało się, wreszcie!
Piszę pierwszą w swoim życiu ikonę. Jestem przeszczęśliwa!
Udało mi się zapisać na zajęcia, darmowe!, na uczelni i tym sposobem poznaję czym jest pisanie ikon. Przepiękna sztuka wielbiąca Boga - toż to dla mnie, tylko dla mnie! Jestem szczęśliwa, cieszę się całym sercem, Zbieram materiały i od wczoraj robię ikony.

Jestem szczęśliwa!

sobota, 18 października 2014

Październikowe refleksje ślubne

Październik zrobił się brzydki. Mam nadzieję, że to chwilowe. Marzy mi się spacer w liściach i zdjęcia, ale powiem szczerze, że siedząc w ciepłym domku, jakoś nie mam za bardzo ochoty wychylać nosa za drzwi. Co prawda teraz słońce ładnie rozkłada się na złotawych liściach, więc jeszcze nie wykluczam wyjścia na dwór. Szkoda, że w samotności. Ale cóż...

Za Nami śluby naszych znajomych i rodziny. Był to intensywny czas, ale bardzo dużo czasu spędziliśmy razem i to było pozytywne. Wyglądałam w marę dobrze, ale bardzo się starałam, bo za sukienką chodziłam trzy dni. Kupiłam pomarańczowo-koralową sukienkę, mocno rozkloszowaną. Czarne dodatki, biżuteria srebrno-czarna. W drugi dzień miałam miętową sukienkę. Śliczną, trochę mniej rozkloszowaną. Obie sukienki były w stu procentach odzwierciedleniem mojego stylu - dziewczęcego, romantycznego. Włosy - w pierwszy dzień niezbyt ładna fryzura ułożona przez fryzjerkę, drugiego dnia - delikatne fale i warkocz-opaska (robiłam sama, wyszło nieźle).

Z racji tego, że ostatnio wpadłam na koleżankę z liceum, dowiedziałam się, że trzy z nas biorą ślub. Było nas 6, zgrane, fajne dziewczyny. Nie wiem, co z pozostałymi dwiema, ale ja chyba będę starą panną... Chociaż życie lubi zaskakiwać, więc się nie nastawiam negatywnie.

Widzę, że mój rocznik (jestem z 90 roku) w masowych ilościach łączy się w sakramencie małżeństwa - jest wiele par z moich pierwszych studiów, którzy wzięli ślub w tym roku zaraz po studiach.

Moje życie jest nudne. Nie realizuje się ani na studiach, ani w związku. Marzę o tym, by móc poświęcić się sztuce, znaleźć pracę i sama się utrzymywać, by poczuć miłość i spełniać się w związku. Niektórzy całe życie o to zabiegają, a ja chcę to "dostać" w jeden dzień. Najlepiej już, dzisiaj,

Najgorsze, że to wszystko ze sobą się wyklucza.

piątek, 17 października 2014

Liebster Blog Award

Nominowana przez Kasię, postaram się odpowiedzieć na pytania. Nieco z opóźnieniem, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz. :)

Zaczynamy!


1. Jakie wspomnienie nieodłącznie kojarzy Ci się ze szkołą podstawową?


Z podstawówką kojarzą mi się szkolne akademie i występy przed publicznością. Nigdy później nie miałam okazji występować przed szerszym gronem odbiorców i recytować wiersz, czy śpiewać piosenki. Nie liczę oczywiście recytacji na ocenę w późniejszych, szkolnych latach. :) Poza tym miło wspominam szkolny sklepik, który miałam okazję prowadzić w ostatniej klasie podstawówki :) 


 2. Każdy z nas ma takie piosenki przy których skakał ze szczęścia, albo cichutko płakał ze wzruszenia. Proszę podaj kilka tytułów.


Piosenki, które słucham w chwilach smutku to Modlitwa III, Dżemu oraz Zaprzepaszczone siły... Comy. Wzruszają mnie pieśni religijne, uwielbiam je słuchać, chociaż ostatnio rzadziej to robię. 


 3. Twój dzień zaczyna się od…, a kończy na…?


Dzień zaczynam zwykle modlitwą, chociaż czasami w pośpiechu biegnę najpierw do łazienki. Kończę również modlitwą, często przy niej zasypiam, jednak zdarza się, że jest to rozmowa z P. przez telefon albo smsy .


4. Kiedy i jak poznałaś swoją pasję i ile czasu obecnie jej poświęcasz?


Ja mimo wszystko odpowiem na to pytanie. Swoją pasję miałam od zawsze i jest nią sztuka. Nie pamiętam swoich początków, ale towarzyszyła mi od zawsze. Obecnie studiuję kierunek, który jest moją pasją, więc poświęcam jej czas, ale nie tak bardzo, jakbym chciała :) Mam jednak nadzieję, że w przyszłości się to zmieni.


5. Proszę wymień dziesięć słów, które przychodzą Ci na myśl, gdy wspominasz swój rodzinny dom.


Wieś, ogród, trawnik, Lista Przebojów Programu Trzeciego, mój pokój, Misiek, sad, obiad, rodzina, .  


6. Będąc dziećmi często oszukiwaliśmy przeznaczenie. Czy pamiętasz jakąś sytuację, kiedy to byłaś o krok od nieszczęścia?


Kiedyś spadłam z huśtawki u sąsiadki - urwała się, a ja obtarłam się o drewniany bal.  

Idąc po mieście chodnikiem z rodzicami wpadłam w kraty kanalizacyjne pod domem towarowym jedną nogą. Miałam później sine całe udo. Do dzisiaj omijam te kratki. 

7. Wyjście z domu bez makijażu to odwaga na którą stać tylko nieliczne kobiety, czy zupełnie normalna sprawa?


Zdarza mi się, ale zdecydowanie pewniej czuję się w makijażu. Zwykle jest to podkład i tusz, czasem tylko podkład. 


8. Najgorsza książka, jaką przeczytałaś w życiu i dlaczego Ci się nie spodobała.


Żałuję, że przeczytałam 50 twarzy Greya. Wciągnęła mnie, nie powiem, ale śmiem stwierdzić, że to była najmniej wartościowa książka z jaką miałam do czynienia. Czuję wstręt na samą myśl, że coś mnie podkusiło, żebym wzięła ją do rąk. 


9. Wymień proszę kilkanaście miejsc, które musisz zobaczyć jeszcze przed śmiercią.


Kilkanaście? Raczej nie dam rady. Na pewno chciałabym zobaczyć Cascii we Włoszech, gdzie znajduje się Bazylika - Sanktuarium i sarkofag z nienaruszonym ciałem św. Rity - mojej ulubionej świętej.  


10. Dziś czy jutro? Który dzień jest dla Ciebie ważniejszy? [ Nie mam na myśli konkretnej daty, a pojęcie ogólne.] 


Dziś. Bo dziś jest dziś, a jutro - nikt nie ma pewności, że nastąpi. 


11. Mój blog to dla mnie…?


Miejsce tylko dla mnie. Lubię tu być, lubię być u Was, lubię, kiedy jesteście. Lubię zmieniać wygląd bloga, myśleć co by tu napisać, być. To część mnie. :)


czwartek, 2 października 2014

Zza kulis

Nie mam czasu na nic pomimo, że zbyt wielu zajęć nie mam.

Przeprowadziłam się, jest mi dobrze tutaj. Mam skrzypiące łóżko, o wiele mniejsze niż moje domowe, jest zimno w tym pokoju, poza tym nie mam dywanu i do dzisiaj - żadnego obrazu na ścianach. Ale mimo to, lubię tutaj wracać... jest inaczej. Cieszę się, że jestem daleko od zgiełku domowego, że mam tylko siebie, że jestem... Patrzę na obraz Matki Boskiej Jasnogórskiej i modlę się o wewnętrzny pokój. Chcę go mieć w sobie. 

W sobotę śluby i wesela, dodatkowo ostatnia Msza Św. w intencji ś,p. Dziadka. Żałuję, że mnie nie będzie. 

Dzisiaj, podobnie jak od wtorku spędziłam czas z Przystankowym. Zabrał mnie do pewnego miejsca, zostawił przy (jak się okazało) sklepie i kupił mi ponad 1,5kg cukierków z Solidarności. :) Będę gruba, ale co tam! Niech w cycki pójdzie :D Później chciał mnie zabrać do Jubilera, ale się zaparłam i nie poszłam. 

Jutro idę na zajęcia na 9, później jadę do Pana Przystankowego i wracam z nim do domu. Wieczorem planuję fryzurę i prasuję rzeczy na sobotę, no i robię paznokcie :) A w sobotę... 

...będziemy tańczyć! 





Na powyższych zdjęciach kulisy pokoju. Wazon, który podarowała mi koleżanka ze studiów. Oryginalny. I wrzos... :) Ale o tym w następnym tygodniu.

sobota, 27 września 2014

Mam mieszkanie!

Pada. Smutna, ponura sobota. Siedzę pod kocem i kubkiem gorącej herbaty. Właściwie to już z ostatnim łykiem. Nie mam ochoty wstać. Piętrzący się bałagan mnie denerwuje, ale co zrobić - samo się nie posprząta. Źle wyglądam. Jestem niewyspana po całym dniu z Panem P. Z miłą chęcią położyłabym się do łóżka, ale ten bałagan wkoło mnie rozprasza na tyle, że zaraz wstanę i zrobię porządek.

Co u mnie? Nie miałam czasu napisać, ale znalazłam mieszkanie. W sumie poszło szybko - Brat napisał mi smsa, żebym weszła na fb, bo jest mieszkanie dla mnie i podesłał link. Gdy zobaczyłam pokój, byłam zdecydowana na 85 procent. Umówiłam się na spotkanie z dziewczyną, która wynajmuje to mieszkanie, zobaczyłam je i podjęłam decyzję. Wychodząc, byłam zadowolona, ucieszona i zaraz zadzwoniłam do Brata, a później do Mamy. Obje mówili, że jak mi się podoba, to "brać". Za chwilę zadzwoniłam do współlokatorki i poinformowałam ją o tym, a ona stwierdziła, że wydawałam się najfajniejsza i poczuła, że się dogadamy.

W mieszkaniu znajdują się podstawowe rzeczy, a mój pokój wydaje się być przytulny. Łazienka i pokój dla mnie są ładne, kuchnia nieco gorsza, ale za to duża, przestronna. Mam nową szafę, biurko, nowe łóżko i fotel z krzesłem. Dodatkowo przywiozę sobie półkę wiszącą i komodę, o ile zdołam ją opróżnić, bo póki co znajdują się w niej graty na strychu ;) Muszę zaopatrzyć się w sztućce, talerze, kubki, garnki, itp. rzeczy. Nie wiem, czy mam jakąś kołdrę, bo z tego co wiem, komuś została oddana moja poprzednia z mieszkania u ciotki. Jestem zadowolona. Współlokatorka wydaje się być w porządku. Miła, sympatyczna, rozgadana. Pracuje od 8-16, także jest szansa, że będziemy się mijać. Poza tym w mieszkaniu są dwa koty ;)

Myślę, że będzie mi się tam nieźle mieszkać. Jest to nowe budownictwo, ładne i spokojne osiedle, blisko uczelni - jakieś 7 minut. :) Wkrótce dodam zdjęcia, pokażę Wam więcej.
Tymczasem idę sprzątać i odwiedzać Wasze blogi. :)

niedziela, 21 września 2014

O codzienności

Wybaczcie, ale codzienność pochłonęła mnie na tyle, że nie zdołałam napisać nic o pielgrzymce. Zwyczajnie nie zdążyłam, ale jest to do nadrobienia.

Ostatni tydzień spędziłam niemal całkowicie na uczelni. Przygotowania do egzaminu były męczące, długie, czasochłonne i pracowite. Na szczęście zaliczyłam na 4, co w moim przypadku obniża mi średnią, ale cieszę się, że mam to za sobą. Ocena mnie satysfakcjonuje na tyle, że zamierzam złożyć papiery o stypendium. A co tam, oprócz dwóch 4, jednej 4+ mam same 5. Skorzystam z tego, bo nie powiem - dodatkowe źródło dochodu się przyda, zwłaszcza teraz, gdy planuję wynająć mieszkanie. Co prawda potrzebuję "osiągnięć", bo mam ich niewiele, dlatego w najbliższych dniach planuję poszerzyć swoją działalność artystyczną o blog. Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale tylko to mi przychodzi do głowy - a wiem, że jest to punktowane. Poza tym uwielbiam blogowanie, więc dodatkowo takie zajęcie może być dla mnie przyjemnością. Oczywiście z tego bloga nie zrezygnuję i mam nadzieję, że moją nieobecność wkrótce nadrobię.





Zaliczony egzamin i praca w warsztacie mają swoje konsekwencje: połamane paznokcie. Rozdwajają się na całej płytce, czuję się bezradna wobec tego faktu i naprawdę, muszę coś z tym zrobić, bo nigdy nie uda mi się wrócić do paznokci sprzed kilku miesięcy. Smarowanie kremem dłoni, olejowanie paznokci i odżywka Eveline to podstawa i obiecuję, że wkrótce się za to wezmę.





5 października mamy cztery śluby i wesela... na nasze nieszczęście, będziemy musieli komuś odmówić, a tak naprawdę jest bardzo ciężko zdecydować się gdzie iść, bo wszystkie osoby są bliskie. Nie wiem też, ile dać w kopertę jeśli zamierzam do koleżanki iść na jeden dzień w poprawiny. Nie mam zbyt wiele pieniędzy, przeprowadzka i studia mogą nadszarpnąć budżet. Zobaczymy jak się to wszystko ułoży... :)

Dzisiaj chaotycznie, bo wiele się dzieje, ale nadrabiam zaległości i zamierzam pisać na bieżąco.

piątek, 19 września 2014

19 września



Nie wiem, czy to Ten, na którego czekałam. Czuję, że tak. Szkoda, że nie możemy się cieszyć, szkoda, że są łzy i smutek, szkoda, że się nie rozumiemy. Rok minął. Jaki będzie kolejny?

środa, 10 września 2014

Przed pielgrzymką

Domowe obowiązki i pieczenie babeczek zajęły mi sporo czasu w sobotę. Byłam zmęczona, więc po prysznicu marzyłam o ciepłym łóżku. Tymczasem Pan Przystankowy postanowił mi zrobić niespodziankę i przybył do mnie, niemal bez uprzedzenia. Ledwo co zdążyłam założyć bieliznę, a on już stał pod mym domem. Ubrana w cokolwiek wyszłam do Niego z uśmiechem. Przywitał mnie z uśmiechem, przepięknym uśmiechem, jaki widzę tylko u Niego. W ręku trzymał piękną, czerwoną różę. Tylko On... :)





Chwilę później dostałam wielką czekoladę z truskawkami.

Cieszyłam się szalenie, że przyjechał. Że jest, że mogę go widzieć, dotknąć...

I nagle usłyszałam coś, co sprawiło, że rozpłakałam się jak dziecko - powiedział, że będzie porządkowym na pielgrzymce. Marzenia o wspólnym wyjściu i pielgrzymowaniu w tamtym momencie legły w gruzach. Nie wyobrażałam sobie iść sama 25km z grupą nieznajomych ludzi z Jego parafii, na którą się zdecydowałam by iść z Nim. Przecież porządkowi idą kila metrów dalej od grupy! Zmartwiona i zapłakana wtuliłam się w Jego ramiona. Czułam, jakby szczęście na chwile się zatrzymało. Gdy wrócił do domu zostałam z tymi myślami sama. Miałam zrezygnować, ale w sumie to pielgrzymka, a nie wspólne wakacje. Idę tam wielbić Boga i Najświętszą Panienkę, a nie na randkę. On jest dopełnieniem tego wszystkiego, jest moim towarzyszem w drodze do Matki Bożej Kębelskiej. Zasnęłam spoglądając na piękną różę, która pozostała mi z tymi myślami.






A jak było na pielgrzymce? O tym już wkrótce... :)

sobota, 6 września 2014

Czy to nie jesień?

Dzisiejsza pogoda przypomina wreszcie letnie dni. Wszak kalendarzowe lato nadal trwa, pogoda za oknem bywała kapryśna, a zimne noce zwiastowały zbliżającą się jesień... Gdy patrzę za okno na kasztanowca, widzę złote liście, co prawda to zaraza, ale zanim to do mnie dotrze, to z niedowierzaniem patrzę przez kilka sekund z zapytaniem "czy to już?".

Nie chcę myśleć o jesieni. Jesień nic nie znaczy - przecież najlepsze wciąż przed nami: wspólnie spędzone dni i wieczory, cieplejsze, ale wciąż jeszcze - sukienki, słońce - może nie upalne, ale wciąż złociste i promienne. Zresztą, jesień też ma swój urok i to jest piękne. Barwy natury z niczym innym nieporównywalne. Piękno tego świata. Po prostu...

Dla Nas jesień znaczy coś więcej... bo to właśnie rok temu spotkaliśmy się pierwszy raz. Ale o tym innym razem... :)





Dni mijają mi pracowicie. Z uśmiechem jednak spędzam czas na uczelni, w malinach i z Panem Przystankowym. Wczoraj wywiązał się między nami temat mieszkania po ślubie. Dość często go poruszamy, chociaż żadne z nas słowo "ślub" w naszym kontekście nie używa. Oboje marzymy o domku na wsi, jednak uważamy, że na początku możemy mieszkać w mniejszym miasteczku w bloku. To jest dobra opcja, bo po pracy możemy zająć się sobą, a nie pracą przy domu. Jesteśmy w mieszkaniu, sprzątanie, gotowanie i koniec - czas dla siebie. Ja tak to widzę - wspólne wieczory, spacery, wspólne leniuchowanie, czytanie, bycie... Oczywiście marzenia o własnym ogrodzie ze słonecznikami nadal są... ale nie chcę, by to było kosztem Nas. Zresztą, wątpię, by Nas było stać wybudować dom przed ślubem, by po ślubie się od razu wprowadzić... Zobaczymy jak będzie. Ważne, że oboje mamy tak samo. Teraz pozostaje się starać, by te marzenia stały się w przyszłości rzeczywistością. :)




Co do stancji - nadal jej nie mam. ;) Szukam, dzwonię i nic. Czas pokaże, jak to się ułoży. Jutro czeka mnie pielgrzymka do Wąwolnicy - czekam na te chwile :) Także spodziewajcie się wpisu w tematyce pielgrzymowania :D

środa, 3 września 2014

O mieszkaniu i egzaminie


Wyprowadzka jest dla mnie pewnym krokiem w dorosłość. Tak właśnie się czuję - jakbym sama o siebie musiała zadbać, jakbym sama w pełni mogła o sobie decydować, jakbym nie musiała patrzeć na nic z zewnątrz. Fakt, że wyprowadzam się ze wsi do miasta tylko mnie utwierdza w przekonaniu o większych możliwościach. Wszędzie blisko. Nie muszę mieć samochodu, bo nie ma autobusu, czy busa - mogę iść pieszo na przystanek, z którego będzie coś jechało i jechać do wyznaczonego przez siebie celu. Poza tym mogę robić co chcę w swoim pokoju - i  mam nadzieję, że tak będzie :)

Egzamin, który zbliża się wielkimi krokami przyprawia mnie o dreszcze. Staram się nie martwić jednak na zapas, mając nadzieję na czas wolny i efektywną pracę. Trochę się obijam, dlatego wciąż moje grafiki nie powstały. Wpływa na mnie fakt, że ta praca strasznie odbija się na stanie moich paznokci - połamane i rozdwojone. Śmiałam się, gdy dziewczyny narzekały... wydawało mi się to takie puste, ale teraz rozumiem, jak ciężko wrócić do normalnego stanu paznokcia. No ale cóż - znajdę złoty środek na to, a co!

W ogóle to marzę o wieczorze spa. Macie pomysły jak zorganizować sobie coś takiego w domu? :) Wyobrażam sobie kąpiele przy świecach, ale cóż, nie mam wanny :D szukam alternatywy.



Jutro wybieram się do miasta studenckiego - na zajęcia i w celu poszukiwania mieszkania. Później jadę na Mszę Św. za Śp. Dziadka (to już rok!). Dzisiaj pracuję nad grafiką i widzę się z P. Kolejny dzień wakacji mija - a ja czekam na rok akademicki.

sobota, 30 sierpnia 2014

Smutne dni sierpnia

Deszczowe i chłodne dni nas nie opuszczają. Natłok obowiązków również. Chyba nie umiem się zorganizować, bo wszędzie mam bałagan. I na uczelni, w szafach, w kosmetykach, papierach i najgorsze - w życiu. Nie umiem wykorzystywać czasu, nie umiem zapanować nad bałaganem w pokoju, a co dopiero nad tym najważniejszym - w życiu.

Czuję, że rodzina mi nie pomaga. Przeprowadzam się do miasta studenckiego. Nie wiem, jak znaleźć dobre mieszkanie - chodzi mi o pokój - oni niewiele mówią, prócz "szukaj". Ciężko jest szukać, nie wiedząc nic w kwestii finansowej. Z P. nie rozmawiałam na temat przeprowadzki. Nie wiem, jak zareaguje. Swoją drogą, nie wiem, czy ktoś pamięta, co pisałam na temat mojego życia studenckiego w poprzednim blogu - byłam skazana na mieszkanie z ciotką. Nie wiem, jak się to stało, że wszystko się zmieniło... ale po cichu powiem, że się cieszę. Wyobrażam sobie długie, wolne dni i wieczory, spędzane z Panem Przystankowym.

Czy macie jakieś rady, co do wynajmu mieszkania? Proszę o pomoc!


Codzienność przytłoczona jest obowiązkami. Ciągła praca i pomoc Babci są niekiedy męczące. Najgorszy jest fakt niezaliczonego egzaminu, który muszę zaliczyć do dwóch tygodni. Brak czasu na swoje sprawy, poszukiwanie mieszkania oraz wyjaśnianie nieporozumień z P. powoduje we mnie niekiedy nawet niechęć do życia. Nie chcę jednak pogrążać się w takim stanie, ale jesienna aura sprzyja smutnym, melancholijnym wieczorom i nocom.

W każdym razie umilam sobie czas jak mogę: słodyczami, zakupami, marzeniami. Szkoda, że teraz nie żyję tak jak bym chciała.

środa, 27 sierpnia 2014

Końcówka sierpnia

I tak to się stało, że ledwo co się obejrzałam, a jest sierpień.
Co nowego słychać?
Z racji tego, że całe dnie spędzam w polu u babci, niewiele zmian, ale jest kilka nowości, które zmiany zwiastują. Pierwsza, ważna rzecz - przeprowadzka. Druga - P. pracuje.
Można powiedzieć, że w kwestiach poza "nami" idziemy do przodu. Tracimy za to na spotkaniach, bo jest ich za mało. W natłoku obowiązków i spraw, nie widujemy się na całe dnie, jak jeszcze dwa tygodnie temu. Czekam na Nasze Dni, czekam na pokój w sercu, na to Piękno, które poznałam we wrześniu rok wcześniej...

środa, 23 lipca 2014

O szaleństwie zakupowym i początku wakacji

Gdy patrzę, że ostatni post był opublikowany w czerwcu, to za głowę się łapię, nie mogąc uwierzyć, że ten czas tak szybko minął! Od tego czasu niewiele się zmieniło, ale wydarzyło się kilka rzeczy, które zapisały się w lipcu. Początek miesiąca spędziłam pracując na plantacji porzeczek. Zarobiłam niemal pensję sprzedawcy, pracując cały tydzień. Moja studencka kieszeń nieco odsapnęła, więc mogłam wreszcie zakupić kilka rzeczy, których potrzebowałam, gównie są to kosmetyki, ubrania i dodatki do pokoju. Trochę samolubnie, ale zbyt długo odkładałam możliwość kupna butów, czy zwykłego szaleństwa zakupowego - wszak jestem kobietą. Z tego też powodu nowe wieszaki zdobią trzy nowe sukienki, półki cieszą się trzema nowymi bluzkami, a włosy - nowymi maseczkami ;) Stąd też moje pytanie - co mogę kupić swojemu mężczyźnie? Proszę Was o jakieś pomysły, rady - cokolwiek! Chcę mu coś podarować bez okazji ;)

Wczoraj też otarłam się o fryzjera - musiałam podciąć końcówki. Marzy mi się farbowanie włosów, ale póki co się wstrzymuje - muszę oszczędzać, no i boję się trochę. Odwiedziłam też babcię, pojechałyśmy na zakupy i na targ. Kupiłam dwie doniczki - będę sadzić żyworódkę.

Czas płynie mi szybko - już za chwilę koniec lipca, a dopiero co cieszyłam początkiem wakacji. I pomyśleć, że to mogłyby być moje ostatnie wakacje w życiu, a tak nie jest - zaczęłam drugi kierunek. Trochę szkoda, bo chciałabym już rozpocząć nowy etap w życiu. Czuję, że stoję w miejscu - to nie wpływa na mnie dobrze, ale wierzę, że to przejściowe. Póki co - żyję i się cieszę!

niedziela, 22 czerwca 2014

Niedziela

Deszcz przeplata się na zmianę ze słońcem. Burza, grad, tęcza - wszystko dzisiaj już było. Taka jest ta niedziela. Dla mnie leniwa, nudna, nieco samotna. Południowa Msza i wizyta wujka to jedyne, jak do tej pory, pozytywne odskocznie. Inną rzeczą jest koncert, który odbywa się w moich okolicach, więc możliwe, że się na niego wybiorę. Cieszę się kwiatami, które zdobią wazony, czereśniami, które czerwienią się na drzewach i pyszną karpatką i babeczkami z truskawkami - wczoraj upiekłam ich aż 31!


U mnie w domu trwają kolejne remonty. W domu wykończyliśmy dwa pokoje - mój i brata. Ostatecznie mój jeszcze nie jest taki, jak go widzę w swej wizji, bowiem brakuje odpowiednich dodatków, ale już coraz bliżej do wymarzonego stanu.

Teraz skupiamy się na tym, co jest zewnątrz domu. Na celowniku są fundamenty, które przepuszczały wodę i po każdym deszczu zalewa nam piwnicę. Poza tym będzie nowy chodnik wokół mieszkania, schody i daszek przy schodach. :)


 Tak wygląda wyjście z domu. Brak schodów i dół. Pies nie może tego zrozumieć, biedak, lubi być w domu, a teraz nie może wejść, bo nie ma schodów. Przeskakiwał dół, ale po desce boi się wejść.
Szczeka i piszczy przy dołku.

Odezwę się wkrótce. Do napisania!

czwartek, 19 czerwca 2014

Trochę o uczelni, trochę o Nas.

Ostatnie dni spędziłam na uczelni poświęcając się swoim pracom na zaliczenie.  Coś pięknego, dla mnie niezwykle ważnego, miało powstać w tym semestrze, ale jakieś sytuacje z zewnątrz i brak czasu spowodowały, że tak się nie stało. W poniedziałek zaliczenie, ja mam zrobione w połowie dwie prace, a trzecia...? Nie zaczęłam, ale mam plan co do niej, mam pomysł i chcę go realizować. Ciekawe, czy w wakacje mogę się skupić na tym, najlepiej bez konsekwencji ;).

Pogoda nas rozpieszcza. Słońce w tak piękne święto powoduje uśmiech. Niestety w tym roku nie udało nam się spędzić Bożego Ciała w pełni razem, ale po południu się zobaczymy. Chciałabym pójść z Nim na Mszę Świętą i Procesję.

Plan na dzisiejszy dzień jest następujący -  nadrobić zaległości w kwestiach duchowych, a później cieszyć się dniem z Przystankowym. Dzisiaj mija 9 miesięcy odkąd się znamy...! :) A jakby to było wczoraj.

Jestem. Powrócę bardziej. ;)

PS. Dzisiaj mamy mieć sesję zdjęciową pierwszą ;)

wtorek, 3 czerwca 2014

Po naprawie

Pomimo, że obiecywałam i zamierzałam napisać - nie wyszło. Zbyt wiele przeciwności się pojawiło. Najważniejsze - brak komputera. Spaliłam (jak to się mogło stać?) wszystkie gniazda usb w komputerze, zrobiło mi się zwarcie i koniec, kropka - nie mogłam używać komputera. Świeżo odebrany z naprawy jest mi zbawieniem, gdy przede mną zaliczenia i projekty. Mimo wszystko już jestem, cieszę się i podziwiam mój "stary nowy komputer". Teraz muszę zaplanować porządek w komputerze, posegregować zdjęcia w wakacje i wreszcie coś wywołać. Ostatnio mam pociąg do fotografii, często mam myśli, że powinnam wykonywać ten zawód w przyszłości, marzę o studio fotograficznym i wyobrażam sobie, jak montuję filmy. Złapałam bakcyla, zachwycam się animacją, oglądam, montuję i składam...
Jutro mam wolny dzień, chcę go spędzić na robieniu prac zaliczeniowych. Mam nadzieję, że znajdę czas na blog. W każdym razie - wracam!

niedziela, 23 marca 2014

Wiosna!

Już ją czuję... a wy? :) Nawet ten wiosenny, dzisiejszy deszcz nie jest w stanie niczego zepsuć! 
Co u mnie? Wczoraj spędziłam dzień z Babcią i jej koleżanką, było bardzo miło. Byłam w odwiedzinach u chrześniaka. Byłam na dwóch pięknych Mszach w ten weekend, a niedzielę spędziłam z rodziną. Byłam również na spracerze w lesie i na łąkach z kuzynką i jej chłopakiem, a za moment - mam nadzieję - wpadają na wieczorną kawę ;) 
W międzyczasie zamierzam rysować, a i muszę przygotować się do zajęć z fotografii, bo to już jutro... 
Miłego tygodnia Wam życzę i napiszę, wkrótce napiszę do Was. 

P.S. Bociana dzisiaj widziałam ;)


sobota, 15 marca 2014

Początek

Mam nadzieję, że ktoś tutaj dotarł. Miło by mi było, gdybyście zostali i rozgościli się w moim "nowym królestwie". Cieszę się z tej zmiany, cieszę się, że zaczynam na nowo pisać. Długo wahałam się nad tym, czy na pewno chcę się przenieść pod inny adres, ale podjęłam tą ostateczną decyzję i jestem. 
Wierzę, że ten "nowy świat", jak wcześniej pisałam "nowe królestwo" zaakceptujecie i przyjmiecie, jako to jedyne. 
Tutaj znajdziecie dalszy ciąg mojej historii. Oczywiście o tamtej nie zapominam, nie usuwam jej, nie zamykam. To nadal część mnie, ale teraz czas na daszą część, tyle że w nowej odsłonie. 

Rozgoście się na dłużej.