wtorek, 12 grudnia 2017

Listopad 2017 w zdjęciach


Uwielbiam chryzantemy, są tak urocze, delikatne i trwałe jednocześnie. Niezliczone piękno w każdym, maleńkim kwiatuszku :) 



Takie same, a jednak inne... ;)


Sezon na misia uważam za otwarty. Uwielbiam takie piękne piżamki i ciapki-miśki. :)


Zauroczyłam się tymi kwiatami. Nowa pościel, delikatne przemeblowanie i światełka w oknie... Pokój robi się o wiele przyjemniejszy :) Zwłaszcza podczas L4. 


Wreszcie się wzięłam za jakiś obraz, choć łatwo nie było. Co prawda do szkic dopiero, a kolorystka zupełnie przypadkowa - podmalówka. W każdym razie i tak cieszy oko :) A niżej, kolejny etap tego obrazu. Może ktoś rozpoznaje jakieś pociągnięcia pędzla widoczne na tej pracy, które przekuły się w obraz tego, co poniżej? 


Obraz inspirowany zdjęciem z sieci... Ciekawe, czy ktoś je zna. :)



Taki słodziak przyszedł na Roraty tydzień temu. Ciężko mi się wstaję, ale muszę, muszę! :) 

niedziela, 10 grudnia 2017

Jak zostałam sprzątaczką, gdy rodzina przestała we mnie wierzyć

Dokładnie 19 grudnia kończy mi się umowa o pracę. Babcia sobie o tym przypomniała ostatnio i zadzwoniła, zmartwiona, czy coś wiadomo, czy dostanę przedłużenie, itp. I tę dziewczynę, którą zamierzają wkrótce przyjąć to po to może, żeby mnie zwolnić. I w ogóle to ja jestem tam potrzebna?

Kilka miesięcy temu, jakoś tak pod koniec października, przyjechała do mnie rodzina, która zagląda raz na rok, może rzadziej w takie krótkie odwiedziny. Standardowe pytania: kiedy ślub, bo terminarz zapychany, gdzie pracujemy, itp. Mój brat pochwalić się może lepszą pracą, bo jest programistą. Zresztą mercedes na podwórku mówi sam za siebie, po co jakiś tam dyplom studiów, po co studia w ogóle.

Goście: To gdzie pracujecie?
Mój Brat: Ja tam gdzie pracowałem, jako programista w IT.
Ja: No, ja też w IT.
MB: Ale nie jako programista.
G: Nieważne, może być jako sprzątaczka, byle dobrze płacili.
Ja: ...

Uwielbiam swoją pracę i nie uważam, że moje stanowisko jest gorsze, niż programisty. To dzięki mnie programiści wiedzą, jak i co programować. To ja tworzę wygląd aplikacji, rozwiązania w kwestii funkcjonalności. To ja odpowiadam za pozytywne doświadczenia użytkowników w obcowaniu z produktem. W firmie bardzo mnie cenią, mój szef jest bardzo ze mnie zadowolony, chce też napisać ze mną książkę... Mało zarabiam, to fakt. Czasem to odczuwam, ale mam nadzieję na lepsze czasy, wszak pracuję tam dopiero ponad rok.

Dlaczego nikt w domu we mnie nie wierzy? Bo jeżdżę busami i mpk? Bo nie umiem się "sprzedać"? Bo moja sytuacja związkowa jest bez perspektyw i nie warto mnie traktować poważne? Zawsze mnie uważali za kogoś słabszego, bo dłużej studiowałam ("ale Tobie to dobrze, że sobie studiujesz", mówiła ciotka, której dzieci też w tym samym czasie studiowały). Pracę zdobyłam jeszcze przed obroną, niemal na koniec studiów, więc od razu wiedziałam, czego chcę i udało mi się zawalczyć o swoje. Aplikacje, które stworzyłam są w sklepach... Istnieją naprawdę!

Wkrótce święta. Wiem, że nie definiuje mnie praca... ale jak pokazać, że jestem kimś?