poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Znów brak pracy...

Nie jest tak pięknie, jak mogłoby się wydawać. Co z tego, że słońce świeci, co z tego, że są znajomi, koleżanki, że życie płynie... jak nie ma się ochoty wracać do rzeczywistości. Gdzie ta radość? Gdzie te piękne chwile z przeszłości, gdzie to szczęście...?

Poszłyśmy dzisiaj z dziewczynami na targ miejski. Miliony pięknych ubrań, niemal już w większości jesiennych, zachęcało do kupna, ja kurczowo jednak trzymałam portfel w zamknięciu, by wydać jak najmniej. W sumie z czego tu wydawać? Portfel świeci pustkami, jakieś żółtaki wypadają przy otwarciu. Totalna bieda. Niemal nic nie zarobiłam tego lata.

A gdy słyszę jak ludzie się realizują, spełniają marzenia, pracują i są szczęśliwi jest mi jakoś wewnętrznie smutno. Straciłam motywację do czegokolwiek. Żałuję rezygnacji z fotografa, chociaż było mi tam ciężko. Pojawiają mi się myśli, by tam wrócić. Mam jakąś szansę, wiem to. Szefowa mówiła, że mogę dzwonić, gdybym potrzebowała pracy. Wiem, że chłopak, który tam pracował, chciał pracować tylko w wakacje. Czuję, że gdyby on odszedł, ja bym tam poszła. Nie wiem jednak, czy zdołam połączyć pracę i studia. Z drugiej strony nie uśmiecha mi się żyć na debecie przez kolejny rok, a studia muszę skończyć.

Wracając do dzisiejszych zakupów: byłam tam z koleżankami z gimnazjum. Jedna pracuje w sklepie odzieżowym, druga w spożywczym. Ja -  kończę za rok drugi kierunek studiów. Zgadnijcie, która z nich mogła sobie pozwolić na największe zakupy? Na pewno nie ja. I stałam sobie na uboczu, a one mierzyły bluzki i swetry. Studia - tak mało znaczą, ale bez nich może być jeszcze ciężej.

Może to tylko taki czas, w którym "nie mam co na siebie włożyć". Zrobiłam remanent w szafach, wyrzuciłam sporo rzeczy, a to w czym chodzę na co dzień, stało się jakieś takie... nudne.

Właściwie to chyba muszę zrobić znów porządek z ubraniami.

środa, 26 sierpnia 2015

Chwile... tak szybkie i długie jednocześnie

Każdy dzień wygląda niemal identycznie. Codziennie sprzątam, odkurzam cały dom i myję podłogi. Około trzynastej wypijam kawę z mlekiem, a w międzyczasie podjadam słodkości. Nici ze zdrowego odżywiania. Brak mi motywacji, pomysłów i chęci.
Chciałabym się wyrwać z tego marazmu. Chciałabym wyjść przed dom i poczuć wiatr we włosach zwiastujący zbliżającą się przygodę... Za dużo filmów oglądam ostatnio.

Maluję, rysuję. Poświęcam na to całe dnie, oglądając przy tym filmy. Obejrzałam już wiele melodramatów, uwielbiam ten gatunek filmów, a z racji tego, że są to zazwyczaj filmy o miłości, mam odwagę marzyć i możliwość uświadamiania sobie, jak potężna bywa miłość i jak często można ją stracić, poprzez związek z niewłaściwą osobą.

Potrzeba mi wiary w lepsze jutro.

Potrzeba mi przeczekać zły czas.

Ach, uczelnio! Wracaj!!!



PS. Polecicie mi jakieś filmy?

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Chcę do pracy!

Lato w pełni. Z termometru nie schodzi kreska poniżej trzydziestu stopni do zachodu słońca. Uwielbiam taką pogodę, uwielbiam ciepło, upały... uwielbiam lato! :)

Wyobrażam sobie siebie na miejskim rowerku damskim z koszyczkiem, w kapeluszu i letniej, rozkloszowanej sukience jadącą do pracy... Tak bardzo bym chciała pracować, nie ograniczać się w wydatkach i nie myśleć o zalegających, niezapłaconych rachunkach.

Dodatkowo dopadły mnie jakieś wątpliwości, co do sprzedawania obrazów sakralnych... Z racji tego, że sama sobie nigdy takiego nie namalowałam, mam wyrzuty, że "sprzedaję Matkę Bożą", która mogłaby czuwać nad moim łóżkiem. Co prawda, gotowy obraz przed oddaniem wisi u mnie w pokoju, dzisiaj wkręciłam w ścianę dodatkowego wkręta. I mam ochotę go nie oddać... ;)

Wiem, jak ciężko znaleźć pracę. Na razie koczuję w domu rodzinnym, ale na początku września planuję przenieść się do miasta studenckiego. Będę płacić już pełną kwotę za czynsz, także widzę opcję, że będę częściej tam przebywać. Jeszcze jakby znaleźć pracę... to było cudowne!

Tak naprawdę czuję się zbyt mało zdeterminowana. Może czas się zastanowić się na tym, czego mi potrzeba i działać? Czy tylko ja istotne decyzje odkładam na później, na samoistne rozwiązanie?

Ale mimo wszystko czuję, że podołam ze wszystkim. Z pomocą Bożą i radością ducha jakoś się uda. :)

niedziela, 2 sierpnia 2015

Tylko jeden krok...

Potrzebuję siły, jestem bliska by to zrobić, by uwolnić się... by żyć.


Panie, wybacz mi wszystko, co złe. Nie opuszczaj mnie, błagam!





Nie czujcie się urażone, myśląc, że nie słucham Was, że odpisuje tylko na dobre komentarze. Tak nie jest. Jest mi ciężko, naprawdę. Boję się samotności. Boję się bardzo!!!


Wiem, że na Waszym miejscu też mogłabym się załamywać, pisząc te same komentarze, które pozostają bez echa. W moim sercu jednak nie pozostają i wierzcie, Wasze słowa mają wpływ na moją decyzję. Wydaje mi się, że ta już została podjęta, Jak tylko to zrobić?

Dziś już padło z mojej strony: "Acha, czyli nie zamierzasz mieć takiej dziewczyny jak ja, tak? To na razie."

Chyba nie wziął na poważnie tego...