Jesień niemal nie zostawiła liści na drzewach, większość z nich tworzy kolorowe dywany na trawie. Zimno. Wieczorami mroźno, rankiem też. Od czasu do czasu przedziera się słońce, ale w ostatnich dniach jakoś mało go za oknem. Właściwie to mgła miesza się z dymem z kominów. Szaro i buro się zrobiło i gdyby nie te kolorowe, acz nieco umierające liście, byłoby całkiem smutno. Smutno, jeśli chodzi o pogodę. Bo jeśli chodzi o serce, to choć niekiedy krzyczy z żalu, to zmuszam się do pozytywnych uczuć, uśmiechu i radości. Łatwo nie jest.
Pamiętacie mnie jeszcze?
Jak się motywujecie jesienią?
Pewnie, że pamiętam :)
OdpowiedzUsuńNie daj się chandrze :) Coś pysznego, ulubiona muzyka i ciekawa książka potrafią zdziałać cuda ;)
Jestem :)
OdpowiedzUsuńJak się motywuję? Biorę na siebie multum obowiązków, zobowiązań, rzeczy do zrobienia, obietnic, tak, żeby nie mieć czasu na myślenie i przeszłości.
Do tej pory nie miałam problemu z motywacją, bo pogoda dopisywała. Ale dzisiaj się posuła i też mam problem, by się do czegoś zmobilizować.
OdpowiedzUsuńJa pamietam ;) Mam nadzieje, ze serce trzymasz z dala od tego chorego czlowieka. I znajdziesz piekno w tej jesieni ;) ja motywuje sie praca i studiami. A i tez to szaroscia. Momentami jest ciezko bo choruje czlowiek :)
OdpowiedzUsuńMotywuję się wyjściami z koleżankami na gorącą czekoladę, a poza tym czytam książki i uczę się angielskiego :)
OdpowiedzUsuń