(Czytałam Twój poprzedni wpis też.) Nie widzisz tego jak on Cię krzywdzi? Skoro on Cię sprawdza, szantażuje (że masz iść do spowiedzi, albo że przez Ciebie coś się stało..) to dla mnie jest alarm że już jest coś nie tak. To nie jest normalne. I nie dobrze że nagradzasz go pocałunkami za zachowanie. (On się czuje wtedy że ma władzę nad Tobą a to nie na tym polega w związku). Czy Ty nie tkwisz czasem w toksycznym związku? Zastanów się bo chyba jesteś uzależniona od niego emocjonalnie. Nie możesz pozwalać na to by Cię nie szanowano. Małżeństwo z tak zachowującym się mężczyzną nie "wróży" nic dobrego. Przeczytaj sobie książkę Norwood Robin -"Kobiety które kochają za bardzo" (odezwij się na priv mogę Ci przesłać, bo dużo mam podobnych pozycji a one pozwolą zacząć Ci myśleć racjonalnie) Pamiętaj że drugiego człowieka nie zmienisz. I nie wystarczy że Ty chcesz być dobra i tylko Tobie zależy... Miłość to nie naiwność, tolerancja, akceptacja, zakochanie, uczucie, wolny związek, współżycie. Miłość to DECYZJA zachwytu, TROSKI o czyjeś dobro. Decyzję podejmuje cały człowiek, a nie tylko jego ciało, popędy, emocjonalność. Miłość jest najpiękniejszą POSTAWĄ człowieka wobec człowieka, to taki mój sposób odnoszenia się do ciebie (w słowach, gestach, zachowaniach), że tobie chce się żyć, nawet w sytuacjach skrajnie trudnych. Mądra, wspierająca, nieodwołalna miłość naśladująca samego Boga w odniesieniu do człowieka. Miłość dojrzała polega na tym, że mam bogaty repertuar okazywania miłości. Kto kocha, ten jest cierpliwy.
ks. Marek Dziewiecki
Przeczytaj to: 1. http://jestem-druga.blogspot.de/2015/05/kto-nie-miuje-nie-zna-boga-gdyz-bog.html 2. http://diecezja.radom.pl/home-mainmenu-1/czytelnia/74-artykuy-rone-ale-ciekawe/377-maestwo-sakrament-mioci 3. http://jestem-druga.blogspot.de/2015/05/co-to-jest-miosc.html
A jeśli po tym wszystkim co Ci napisałam i przeczytałaś i nadal nie wiesz co zrobić to posłuchaj sobie nagrań na yt z ks. Markiem Dziewieckim - on już dawno ściągnął mi klapki z oczu i pokazał na czym polega prawdziwa miłość.
Nie, nie, nie, tylko nie rzucaj pracy! Pierwsze, co mi się nasunęło to fakt, że skoro pracujesz, to zaczynasz być niezależna finansowo, a co za tym idzie, podejmować wiele ważnych decyzji, dotyczących swojego życia. I bardzo dobrze:) Ale czy to nie właśnie tego boi się Twój chłopak? To wspaniała wiadomość, że masz zatrudnienie, które dodatkowo łączy się z Twoją wielką pasją. To też jest dar od Boga. Zgadzam się z Dianą, która pisała powyżej: miłość to trwanie w sytuacjach, kiedy chce Ci się wyć, nie masz siły, ale masz kogoś obok, kto będzie Cię wspierał bez względu na wszystko. Z Twojej strony uczucia do tego mężczyzny są szczere, ale jak naprawdę jest z nim? Kochający człowiek cieszyłby się ogromnie, że masz pracę, zgodną z Twoim wykształceniem i pasją, a nie reagował na ten fakt zazdrością. To niestety, nie wróży niczego dobrego na przyszłość. Kochana, musisz się z tym zmierzyć. Odkładanie pewnych decyzji w czasie niczego nie zmieni, bo w efekcie kłopot zostanie, chwilowo zaleczony, ale znów powróci- ze zdwojoną siłą. Wierzę, że znajdziesz w sobie siłę, która pozwoli Ci wybrać to, co będzie dla Ciebie najlepsze. Bo właśnie na to zasługujesz:) Trzymam kciuki!:*
Rzucić. Pracę oczywiście, bez dwóch zdań. Zostać dalej pod wpływem psychopaty i szantażysty kryjącego się pod płaszczykiem dobrego chrześcijanina. Dać się traktować jak ........................ ( tu możesz wpisać dowolny wyraz, mi pasuje niewolnica emocjonalna ). Stać się kolejną sfrustrowaną, stłamszoną, znerwicowaną dziewczyną, która kiedyś miała swoje życie, pracę, pasję.
Spotykasz sie z moim bylym? Bo tak po przeczytaniu kilku notek widze siebie kilka dobrych lat temu. Szantaze, klotnie o nic, wymuszenia, rzuc ta prace, to wszystko Twoja wina itd- normalnei przemoc psychiczna. Ja dość szybko zrezygnowałąm ze związku. Po zerwaniu nei było łatwo, bo pojawiły się groźby, nekanie telefonami mnei i moich znajomych ale dałam radę. Pomogła rodzina i znajmoi. Co najwazniejsze nei wolno ulegnąć Dziś mam męza, dziecko, super pracę i jestem szczęśliwa.
Masz talent (i chyba nikt nei ma do tego watpliwosci!!!!) , jesli naprawdę lubisz to co robisz to nie rezygnuj- nie wiadomo keidy pojawi się kolejna szansa. Jesli On naprawdę Cię kocha to powinien cieszyć sie Twoim szczęściem, wspierać Cię w tym co robisz.
:( Przykro mi, że cierpisz. Nie chcę oceniać ani waszej sytuacji ani Ciebie. Wydaje mi się, że prawdziwa miłość nigdy nie powinna zaznać dylematu: "rzucić Jego czy pracę?" Przynajmniej takie jest moje podejście. To jest teraz Twoja decyzja, ale może warto zastanowić się czy to ma sens? Skoro kolejny raz powtarza się ten sam scenariusz, to jakie jest prawdopodobieństwo, że przez kolejne 50 lat będzie taki sam? Bardzo duże. Ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień. Można próbować radzić sobie z różnymi wadami i słabościami, ale mnóstwo rzeczy trzeba po ludzku zaakceptować. Czy jesteś w stanie je zaakceptować? Będę się modlić za Ciebie.
Coś Ty, zostań z nim. Przeciez to dobry chrzescijanin, ktory codziennie lata do spowiedzi, siedzi w pierwszym rzedzie w kosciele. Tylko wiesz co? Szkoda, ze nie jest dobrym czlowiekiem. Juz wole czlowieka agnostyka, ktory jest dobry niz faceta, który pod plaszczem dobrego katolika ukrywa swoja okropna nature. Juz tyle razy pisalam Ci w komentarzach, ze ten czlowiek sie nie zmieni. To po co dalej sie produkowac? Zostan z nim, wyjdz za niego za maz, trwaj przy nim, nawet jak bedzie Cie bil i tlamsil. Potem rozwodu nie wezmiesz, bo przeciez jako wierna zona i katoliczka bedziesz stala przy nim. A Twoje zycie? A co tam Twoje zycie...Ty sobie mozesz je przeciez zmarnowac... Ech...Szkoda mi Ciebie....Chyba dam na Msze, zeby pewna dziewczyna sie opamietala.... KAsia
Szanuj się dziewczyno. Nie daj sobą pomiatać. Rzuć tego chłopaka, zacznij wreszcie żyć i bądź szczęśliwa. To nie będzie łatwe, ale myślę, że warto. To Twoje życie, nikt go za Ciebie nie przeżyje,a on się nie zmieni. No chyba, że na gorsze, to jest całkiem możliwe.
Kochana, Ja w ogóle nie mogę pojąć dlaczego Twój chłopak jest tak okrutny. Powinien cieszyć się, że masz pracę, że wyjdziesz z domu, do ludzi, że będziesz miała swoje pieniążki.. jak on może tak Cię traktować.. nie rozumiem, no nie rozumiem :( Popełnisz błąd jeśli rzucisz pracę dla Niego.. tego jestem pewna.
Twoje wpisy pokazują mi jak niektórzy są słabi, dają się manipulować. Ty od dawna dajesz sobą pomiatać i teraz pewnie rzucisz pracę bo on tak chce. Bo to dla dobra waszego "związku". Pseudo związku, to chora relacja i potrzebujesz nie księdza a psychologa. (Bo przecież razem poszliście do księdza i to TY walczyłaś o związek i się poprawiałaś - dość śmieszne, bo to ON Ci robił awantury i kazał płacić za bilet na autobus bo PRZEZ Ciebie musiał się spowiadać : ) ) Także... Rzucaj pracę, daj mu na bilet, niech jedzie się wyspowiada i zmiesza Cię z ziemią. Bo rozumiem być wierzącym, wiara jest piękna i umacnianie w niej, ale bycie jakąś niewolnicą i popychadłem dla mężczyzny i to jeszcze w pretekście religijnym? Brrr... A najlepsze,że on to stary kawaler mieszkający u mamusi na garnuszku i bez przyszłości, dlatego wyżywa się na innych a potem kto wie kim ostatecznie się stanie? Zabójcą? Stalkerem?
Kochający mężczyzna by się z Tobą cieszył z Twojego sukcesu jakim jest ta praca, wspierałby Cię w rozwijaniu talentu i kształtowaniu przyszłości. Zobacz co on z Tobą robi? To nie jest miłość. Ten człowiek Cię niszczy bo sam jest sfrustrowany i nic z tym nie robi więc Ciebie chce zgnębić. Uciekaj od niego, zajmij się tym co Cię uszczęśliwia: sztuką, rozwijaniem talentu, pracą!!! Nie odrzucaj tego wszystkiego dla niego, to nie jest miłość.
nie jesteś odpowiedzialna tylko za siebie. Myślałaś o życiu z nim? Myślałaś o małżeństwie? O momencie składania przysięgi? Słowach "Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu..", "czy chcecie wytrwać..." ? Jak Ty sobie wyobrażasz szczerą odpowiedź na te pytania? Jak wyobrażasz sobie życie swoich dzieci? Takiego ojca chcesz im dać, takie życie? To nie tylko o Ciebie chodzi! Tan facet Cię nie kocha, wiem że to może być szokująca wiadomość ale nie kocha! Na marnuj sobie życia, jesteś młoda, zdolna, masz pasję, zasady, marzenia!, szansę na normalny związek, normalną rodzinę. Wołam za Ciebie mocno. Ściskam, P.
(Czytałam Twój poprzedni wpis też.) Nie widzisz tego jak on Cię krzywdzi? Skoro on Cię sprawdza, szantażuje (że masz iść do spowiedzi, albo że przez Ciebie coś się stało..) to dla mnie jest alarm że już jest coś nie tak. To nie jest normalne. I nie dobrze że nagradzasz go pocałunkami za zachowanie. (On się czuje wtedy że ma władzę nad Tobą a to nie na tym polega w związku). Czy Ty nie tkwisz czasem w toksycznym związku? Zastanów się bo chyba jesteś uzależniona od niego emocjonalnie. Nie możesz pozwalać na to by Cię nie szanowano. Małżeństwo z tak zachowującym się mężczyzną nie "wróży" nic dobrego. Przeczytaj sobie książkę Norwood Robin -"Kobiety które kochają za bardzo" (odezwij się na priv mogę Ci przesłać, bo dużo mam podobnych pozycji a one pozwolą zacząć Ci myśleć racjonalnie) Pamiętaj że drugiego człowieka nie zmienisz. I nie wystarczy że Ty chcesz być dobra i tylko Tobie zależy...
OdpowiedzUsuńMiłość to nie naiwność, tolerancja, akceptacja, zakochanie, uczucie, wolny związek, współżycie.
Miłość to DECYZJA zachwytu, TROSKI o czyjeś dobro. Decyzję podejmuje cały człowiek, a nie tylko jego ciało, popędy, emocjonalność.
Miłość jest najpiękniejszą POSTAWĄ człowieka wobec człowieka, to taki mój sposób odnoszenia się do ciebie (w słowach, gestach, zachowaniach), że tobie chce się żyć, nawet w sytuacjach skrajnie trudnych. Mądra, wspierająca, nieodwołalna miłość naśladująca samego Boga w odniesieniu do człowieka.
Miłość dojrzała polega na tym, że mam bogaty repertuar okazywania miłości.
Kto kocha, ten jest cierpliwy.
ks. Marek Dziewiecki
Przeczytaj to:
1. http://jestem-druga.blogspot.de/2015/05/kto-nie-miuje-nie-zna-boga-gdyz-bog.html
2. http://diecezja.radom.pl/home-mainmenu-1/czytelnia/74-artykuy-rone-ale-ciekawe/377-maestwo-sakrament-mioci
3. http://jestem-druga.blogspot.de/2015/05/co-to-jest-miosc.html
A jeśli po tym wszystkim co Ci napisałam i przeczytałaś i nadal nie wiesz co zrobić to posłuchaj sobie nagrań na yt z ks. Markiem Dziewieckim - on już dawno ściągnął mi klapki z oczu i pokazał na czym polega prawdziwa miłość.
https://www.youtube.com/watch?v=ItGj1HZcqVM (koniecznie przesłuchaj te 7 części!)
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=YcJQnWaEGB0
https://www.youtube.com/watch?v=QAtfyhXInZY
https://www.youtube.com/watch?v=LDi7LOmfDGo
Amen! Amen! Amen!
UsuńDziękuję pięknie :*
UsuńZaczytuję się od kilku dni. :)Dziękuję!
Nie, nie, nie, tylko nie rzucaj pracy! Pierwsze, co mi się nasunęło to fakt, że skoro pracujesz, to zaczynasz być niezależna finansowo, a co za tym idzie, podejmować wiele ważnych decyzji, dotyczących swojego życia. I bardzo dobrze:) Ale czy to nie właśnie tego boi się Twój chłopak? To wspaniała wiadomość, że masz zatrudnienie, które dodatkowo łączy się z Twoją wielką pasją. To też jest dar od Boga.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Dianą, która pisała powyżej: miłość to trwanie w sytuacjach, kiedy chce Ci się wyć, nie masz siły, ale masz kogoś obok, kto będzie Cię wspierał bez względu na wszystko. Z Twojej strony uczucia do tego mężczyzny są szczere, ale jak naprawdę jest z nim? Kochający człowiek cieszyłby się ogromnie, że masz pracę, zgodną z Twoim wykształceniem i pasją, a nie reagował na ten fakt zazdrością. To niestety, nie wróży niczego dobrego na przyszłość.
Kochana, musisz się z tym zmierzyć. Odkładanie pewnych decyzji w czasie niczego nie zmieni, bo w efekcie kłopot zostanie, chwilowo zaleczony, ale znów powróci- ze zdwojoną siłą. Wierzę, że znajdziesz w sobie siłę, która pozwoli Ci wybrać to, co będzie dla Ciebie najlepsze. Bo właśnie na to zasługujesz:)
Trzymam kciuki!:*
Rzucić.
OdpowiedzUsuńPracę oczywiście, bez dwóch zdań.
Zostać dalej pod wpływem psychopaty i szantażysty kryjącego się pod płaszczykiem dobrego chrześcijanina.
Dać się traktować jak ........................ ( tu możesz wpisać dowolny wyraz, mi pasuje niewolnica emocjonalna ).
Stać się kolejną sfrustrowaną, stłamszoną, znerwicowaną dziewczyną, która kiedyś miała swoje życie, pracę, pasję.
Spotykasz sie z moim bylym? Bo tak po przeczytaniu kilku notek widze siebie kilka dobrych lat temu. Szantaze, klotnie o nic, wymuszenia, rzuc ta prace, to wszystko Twoja wina itd- normalnei przemoc psychiczna.
OdpowiedzUsuńJa dość szybko zrezygnowałąm ze związku. Po zerwaniu nei było łatwo, bo pojawiły się groźby, nekanie telefonami mnei i moich znajomych ale dałam radę. Pomogła rodzina i znajmoi. Co najwazniejsze nei wolno ulegnąć
Dziś mam męza, dziecko, super pracę i jestem szczęśliwa.
Masz talent (i chyba nikt nei ma do tego watpliwosci!!!!) , jesli naprawdę lubisz to co robisz to nie rezygnuj- nie wiadomo keidy pojawi się kolejna szansa. Jesli On naprawdę Cię kocha to powinien cieszyć sie Twoim szczęściem, wspierać Cię w tym co robisz.
:( Przykro mi, że cierpisz. Nie chcę oceniać ani waszej sytuacji ani Ciebie. Wydaje mi się, że prawdziwa miłość nigdy nie powinna zaznać dylematu: "rzucić Jego czy pracę?" Przynajmniej takie jest moje podejście. To jest teraz Twoja decyzja, ale może warto zastanowić się czy to ma sens? Skoro kolejny raz powtarza się ten sam scenariusz, to jakie jest prawdopodobieństwo, że przez kolejne 50 lat będzie taki sam? Bardzo duże. Ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień. Można próbować radzić sobie z różnymi wadami i słabościami, ale mnóstwo rzeczy trzeba po ludzku zaakceptować. Czy jesteś w stanie je zaakceptować? Będę się modlić za Ciebie.
OdpowiedzUsuńReliance, na to pytanie jest tylko jedna właściwa odpowiedź. I Ty ją znasz.
OdpowiedzUsuńCoś Ty, zostań z nim. Przeciez to dobry chrzescijanin, ktory codziennie lata do spowiedzi, siedzi w pierwszym rzedzie w kosciele. Tylko wiesz co? Szkoda, ze nie jest dobrym czlowiekiem. Juz wole czlowieka agnostyka, ktory jest dobry niz faceta, który pod plaszczem dobrego katolika ukrywa swoja okropna nature. Juz tyle razy pisalam Ci w komentarzach, ze ten czlowiek sie nie zmieni. To po co dalej sie produkowac? Zostan z nim, wyjdz za niego za maz, trwaj przy nim, nawet jak bedzie Cie bil i tlamsil. Potem rozwodu nie wezmiesz, bo przeciez jako wierna zona i katoliczka bedziesz stala przy nim. A Twoje zycie? A co tam Twoje zycie...Ty sobie mozesz je przeciez zmarnowac...
OdpowiedzUsuńEch...Szkoda mi Ciebie....Chyba dam na Msze, zeby pewna dziewczyna sie opamietala....
KAsia
Szanuj się dziewczyno. Nie daj sobą pomiatać. Rzuć tego chłopaka, zacznij wreszcie żyć i bądź szczęśliwa. To nie będzie łatwe, ale myślę, że warto. To Twoje życie, nikt go za Ciebie nie przeżyje,a on się nie zmieni. No chyba, że na gorsze, to jest całkiem możliwe.
OdpowiedzUsuńKochana, Ja w ogóle nie mogę pojąć dlaczego Twój chłopak jest tak okrutny. Powinien cieszyć się, że masz pracę, że wyjdziesz z domu, do ludzi, że będziesz miała swoje pieniążki.. jak on może tak Cię traktować.. nie rozumiem, no nie rozumiem :(
OdpowiedzUsuńPopełnisz błąd jeśli rzucisz pracę dla Niego.. tego jestem pewna.
Twoje wpisy pokazują mi jak niektórzy są słabi, dają się manipulować. Ty od dawna dajesz sobą pomiatać i teraz pewnie rzucisz pracę bo on tak chce. Bo to dla dobra waszego "związku". Pseudo związku, to chora relacja i potrzebujesz nie księdza a psychologa. (Bo przecież razem poszliście do księdza i to TY walczyłaś o związek i się poprawiałaś - dość śmieszne, bo to ON Ci robił awantury i kazał płacić za bilet na autobus bo PRZEZ Ciebie musiał się spowiadać : ) ) Także... Rzucaj pracę, daj mu na bilet, niech jedzie się wyspowiada i zmiesza Cię z ziemią. Bo rozumiem być wierzącym, wiara jest piękna i umacnianie w niej, ale bycie jakąś niewolnicą i popychadłem dla mężczyzny i to jeszcze w pretekście religijnym? Brrr... A najlepsze,że on to stary kawaler mieszkający u mamusi na garnuszku i bez przyszłości, dlatego wyżywa się na innych a potem kto wie kim ostatecznie się stanie? Zabójcą? Stalkerem?
OdpowiedzUsuńKochający mężczyzna by się z Tobą cieszył z Twojego sukcesu jakim jest ta praca, wspierałby Cię w rozwijaniu talentu i kształtowaniu przyszłości. Zobacz co on z Tobą robi? To nie jest miłość. Ten człowiek Cię niszczy bo sam jest sfrustrowany i nic z tym nie robi więc Ciebie chce zgnębić. Uciekaj od niego, zajmij się tym co Cię uszczęśliwia: sztuką, rozwijaniem talentu, pracą!!! Nie odrzucaj tego wszystkiego dla niego, to nie jest miłość.
OdpowiedzUsuńnie jesteś odpowiedzialna tylko za siebie. Myślałaś o życiu z nim? Myślałaś o małżeństwie? O momencie składania przysięgi? Słowach "Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu..", "czy chcecie wytrwać..." ? Jak Ty sobie wyobrażasz szczerą odpowiedź na te pytania? Jak wyobrażasz sobie życie swoich dzieci? Takiego ojca chcesz im dać, takie życie? To nie tylko o Ciebie chodzi! Tan facet Cię nie kocha, wiem że to może być szokująca wiadomość ale nie kocha! Na marnuj sobie życia, jesteś młoda, zdolna, masz pasję, zasady, marzenia!, szansę na normalny związek, normalną rodzinę.
OdpowiedzUsuńWołam za Ciebie mocno.
Ściskam,
P.