Może to jesień, może te długie wieczory, spędzane zazwyczaj samotnie sprawiły we mnie pewne odkrycie. Jakie? Jak w tytule - życie jest inspirujące! Nie wiem, gdzie byłam kilka miesięcy temu, że nie dostrzegałam tego piękna, jakie jest wokół mnie. I tym razem nie mam na myśli przyrody i życia codziennego, choć wiadomo - ona wiedzie prym w inspirowaniu do działania; jest niezastąpionym pięknem na wyciągnięcie ręki. Myślę o książkach, które mijałam szerokim łukiem, tłumacząc się brakiem czasu, O filmach, których nie widziałam w ostatnich dwóch latach. O muzyce, której nie poznaję, bo słucham wciąż tych samych kawałków. O pasji, którą zaniedbałam. O rzeczach, których się nie nauczyłam, a mogłam. O możliwościach niewykorzystanych.
Bo czekałam na kogoś, kto żyje swoim życiem i swoimi wymaganiami. Na kogoś, kto nie przyjedzie do mnie, bo ma katar, albo za długo pił herbatę zieloną, a ja czekam w zniecierpliwieniu.
To już nieważne.
Czas na lepszy czas.
...magisterka, dyplom, literatura, sztuka, wystawy, konkursy... o matko, ile tego jest! :)
Oczywiście to nie jest najważniejsze w życiu. Ważny jest drugi człowiek obok. Najważniejszy Bóg. Nie stracę tej hierarchii,
Jakie plany na przyszłe dni?
Przede wszystkim określenie jasnych celów w życiu. Ot, choćby na ten miesiąc. Czas na realizację siebie! :)
PS. Polecacie jakieś artykuły, książki, filmy, piosenki? :)