Wigilię spędziliśmy u Babci. Jak zwykle przejechało nasze rodzeństwo cioteczne z rodzicami i swoją babcią i w nieco większym gronie mogliśmy zasiąść do stołu. Zajechaliśmy również do chorej Babci, tam posiedzieliśmy ze dwie godzinki, odmawiając modlitwę i dzieląc się opłatkiem. Babcia mieszka z synem wraz z żoną i (prawie) dwójką dzieci, a także (jak zwykle) była tam nasza ciotka. Po symbolicznym śledziku, mieliśmy dopiero spotkanie na pasterce w dawnym kościele rodziców. W pierwszy dzień znów pojechaliśmy do obu rodzin, posiedzieliśmy i pośmialiśmy się i było ogólnie miło.
Drugi dzień spędziliśmy w domu. Przyjechał do mnie P., poszliśmy na Mszę i posiedzieliśmy razem z moimi rodzicami, a trochę sami. Podarował mi przepiękny koc, spod którego teraz piszę posta. Koc nic nie znaczy, nawet jeśli jest czerwony, jeśli nie ma "czegoś".
Chciałam się z nim widzieć w dniu Świętej Rodziny, zaproponowałam mu kino, ale on zaprosił mnie do siebie na Mszę i tym sposobem byłam u niego. Przyjechał po mnie, później mnie odwiózł nad ranem. Wolałabym zostać u siebie, teraz jestem tego pewna. No ale dałam się namówić. Jego rodzina wciąż jest dla mnie miła, ale to tylko rodzina. Nie muszę mieć z nimi najlepszego kontaktu, nie muszę mieć kontaktu najlepszego z rodzicami mojego męża. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby mąż był takim mężczyzną, jakiego chciałabym mieć.
Chciałabym czuć bezgraniczną Miłość, której nie zaznałam w tamtej relacji.
Chciałabym czuć akceptację i bezpieczeństwo.
Chciałabym być rozumiana, bezinteresowanie kochana.
A teściowie? Wiadomo, im lepsi, tym lepiej, ale ważne, żeby mąż był zawsze przy swojej żonie. A żona przy mężu.
To co czuję, nie da się zamknąć w jednym słowie.
Chociaż... może zawód?
A Ty nadal bujasz się z tym popaprańcem?
OdpowiedzUsuńYyyy...no właśnie o to samo miałam zapytać-dalej jesteś z P.? I przepraszam nie obraź się, ale przeraża mnie lekko Twoja religijność.
UsuńReligijność religijnością- sprawa mocno indywidualna, mnie tam bardziej przeraża, że złamasa znęcającego się psychicznie nad kimś traktuje się w kategoriach " ewentualny przyszły mąż".
UsuńNo ale cóż-faceci tak traktują kobiety, jak kobiety na to pozwalają.
Nie byłoby czegoś takiego, gdy gościu usłyszał po wycięciu np. numeru z biletem do oddania, bo "łaskawie przyjechał, ale mu się nie podoba" krótkiej i celnej riposty "Paszoł won.".
Same sobie dziewczyny gotujecie taki los.
Relacje z tesciami sa wazne. Sama teraz wiem, jakie wsparcie obu rodzicow jest wazne dla mlodej pary, malzenstwa. Bez wsparcia i malych kierunkowskazow rodzicow byloby ciezko.
OdpowiedzUsuńAle nic to nie znaczy jesli mezczyzna to nie ten...
Myślę, że relacje z rodziną z obu stron to ważna sprawa. Jednak uważam, że teściowie nie powinni zbytnio ingerować w życie młodych. Po przykładach znajomych i rodziny widzę, że nigdy nic dobrego z tego nie wyszło.
OdpowiedzUsuńŚwięta powinny być gwarne i rodzinne:-)
OdpowiedzUsuńRodzina powinna akceptować i wspierać a nie rzucać kłody pod nogi, albo udawać że wszystko jest dobrze.
Uwierz mi, relacje z tesciam isa bardzo wazne. Najgorzej gdy za bardzo tesciowie lub rodzice ingeruja w zycie mlodych lub partner/partnerka zamiast wspierac druga polowke staje ciagle po stronei swoich rodzicow.
OdpowiedzUsuńPo części zgadzam się z Dziewczynami wyżej: relacje z teściami są ważne, ale... nie najważniejsze. Jasne, teściowie to rodzina męża, ale sednem są Wasze relacje jako dwojga ludzi. Mnie osobiście nie zdarzyło się jeszcze, by mąż zamiast stać po mojej stronie, bronił racji rodziców- czasem naprawdę przesadzają. I wtedy wiem, że mam w nim oparcie. I tak właśnie powinno być. Oczywiście, mnie też to dotyczy. Moi rodzice wiedzą, gdzie jest granica i starają się jej nie przekraczać. Ale zgadzam się, że rodzina powinna być wsparciem :)
OdpowiedzUsuń