Wiem, że może być mroźno za oknem, ale to słońce, które wdziera się do pokoju, powoduje we mnie wzrost motywacji. Wstałam rano, zmotywowana snem o sobie. Jest prawie jedenasta, a ja jestem w trakcie wykonywania maseczek pielęgnacyjnych i po treningu. Rozplanowałam też ten dzień i zamieniam plany na działanie. Życie toczy się dalej, a ja nie zamierzam tkwić w tym samym miejscu.
W Piśmie Świętym napisane jest, że lepiej jeśli człowiek pójdzie na pogrzeb, niż na wesele. Pewnie ze względu na to, że może zastanowić się nad przemijaniem, nad sensem tego życia. Nie wykluczam, że na weselu też, ale wiadomo - pogrzeb sprzyja refleksji.
Co zamierzam w najbliższym czasie? Po pierwsze - skupić się na dyplomie i pracy magisterskiej. Tak, wciąż z tego nie wyszłam, wciąż to siedzi w mojej głowie, wciąż nie mogę się z tym uporać. Muszę bardziej wgłębić się w temat, czuję się taka pusta w środku, że nie umiem obronić swoich prac. Temat kobiet wcale nie jest prosty, motyw kobiet - strasznie rozległy. Tak więc marzec to miesiąc dokonywania ostatecznych wyborów w kwestii dyplomu.
Chciałabym też pośpieszyć magisterkę. Gdybym napisała kolejny rozdział w tym tygodniu, ostatni zostałby mi na kwiecień. I do maja miałabym całą pracę. To piękna wizja, a nawet realna. Muszę się zdyscyplinować.
Wypisałam sobie wymagania z ofert pracy w moim zawodzie. Zamierzam się sama nauczyć wszystkich rzeczy, jakie potrzebne są, by zdobyć pracę. Trzymajcie kciuki!
Niedziela, dzień pogrzebu, minęła mi w rodzinnej atmosferze. Widziałam Babcię, ale tylko trochę, nie chciałam zaglądać do trumny. Najgorszy moment to wpuszczanie ciała do grobowca. Trochę płakałam, ale trzymałam się całkiem nieźle. Najbardziej było mi żal ciotki, ona bardzo przeżyła śmierć swojej matki. Spotkanie rodzinne po pogrzebie było miłe, osobiście dla mnie motywujące. Na pogrzebie byłam sama, tak jak chciałam. Wyszło na moje, nie żałuję decyzji ani trochę.
Dzisiaj mam się całkiem nieźle. Czuję się silna, ale tak naprawdę w głębi serca, nie wierzę w śmierć mojej Babci. Jakoś ciężko się pogodzić.
Ciężko się pogodzić ze śmiercią bliskiej osoby. Mój kuzyn już 3 lata nie żyje, a ja nadal w to nie wierzę... Ale tak jak napisałaś, trzeba ruszyć się z miejsca.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda Ci się skończyć pracę w wyznaczonym przez siebie terminie.
Działaj! Najgorsze, co teraz możesz zrobić, to stanąć w miejscu. Wiem, że nie jest łatwo. Ale trzeba.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!