środa, 3 maja 2017

Spotkanie

Wczorajszy dzień spędziłam w domu rodzinnym. Z racji tego, że wzięłam sobie urlop, mam więcej czasu na przemyślenia i radość z codziennych momentów. Lubię się tak zatrzymać gdzieś na skraju sadu i patrząc w dal, myśleć. I wcale nie myślę wtedy o przyszłości. Myślę o tym, jak wielką radość daje mi śpiew ptaków, zieleń, powiew wiatru i poczucie wolności - choć ono jest tylko chwilowe; trwa moment, zanim znów powrócę do rzeczywistości.

Stałam się mniej spokojna, zbuntowana i krzykliwa. Walczę. Nie zawsze czuję, że ta walka ma wymiar pozytywny, bo wyciągam często jakieś sprawy z przeszłości i, co gorsze, wciągam ludzi, którzy niczemu nie są winni. Nie mam nic na swoją obronę poza atakiem i go wykorzystuję. Nie chcę taka być. Nawet jeśli mnie boli coś z przeszłości, nawet jeśli mnie ranią jego słowa, szantaże emocjonalne to nie powinnam odwzajemniać tym samym.

Tak więc tym razem postanawiam, że:
* będzie płynął ze mnie spokój i zrozumienie (a jeśli na jakiś temat będę miała inne zdanie, to go o tym poinformuję)
* będę bardziej słuchać niż mówić
* nie będę krzyczeć, że coś jest nieprawdą i mu to wyjaśniać, powiem tylko, że to nieprawda
* nie będę obojętna,
* będę  kobietą z głową pełną marzeń, zadbaną i dobrą, skromną i ciepłą, wartościową, rozważną i romantyczną, będę po prostu kobietą z klasą

Dlaczego mam tracić siebie w poczuciu bezsilności w irracjonalnej sytuacji? Niech cała ta znajomość wpłynie na mnie korzystnie, niech się w niej odnajdę jako człowiek, niech mój charakter się wykształci. Jestem silna i łatwo się nie poddam, a cierpienie, którego doświadczę - jest moje i tylko moje, jeśli Bóg je dopuszcza, to chwała Mu za to.

W tytule napisałam słowo Spotkanie. To dlatego, że po latach spotkałam się z koleżanką z podstawówki i gimnazjum. Zrobiłam karpatkę, wypiłyśmy ze dwie herbatki - było miło. Zostałam zainspirowana do nauki angielskiego, a także do przeczytania książki Magia Sprzątania. :) Strasznie ostatnio wciąga mnie tematyka kobiecych poradników, chłonę je :)

Piszę spokojnie tego posta, ale tak naprawdę wcale nie jestem spokojna. Boli mnie brzuch, boję się tego człowieka...

4 komentarze:

  1. Nie mieszaj w to Boga- sama sobie fundujesz to cierpienie, które ma Cię uszlachetnić tkwiąc z chorym związku z psychopatą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, dlaczego Ty nie szukasz pomocy? Z jednej strony chcesz się odciąć od toksycznej relacji, z drugiej nadal w niej tkwisz. Wiem, że to trudne, kilka miesięcy temu przerabiałam temat z moim pseudoprzyjacielem, pisałam Ci, ale wyszłam z tego. Ty też możesz. Tylko musisz się zebrać w sobie. Życie jest za krótkie, żeby je tak marnować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. pewne relacje trzeba zakończyć, żeby normalnie żyć i Ty to wiesz... Bóg tylko może Ci pomóc wytrwać w odcięciu się od tego człowieka i może o to się trzeba modlić?

    OdpowiedzUsuń
  4. Często emocje które są w nas nie powinny być tłumione. Jeśli będziesz je w sobie gromadzić w końcu wybuchniesz sto razy bardziej. Wiem po sobie.

    OdpowiedzUsuń