wtorek, 28 lipca 2015

Wspólna niedziela

Ostatnia niedziela przypomniała mi chwile z początku znajomości.
Najpierw wspólna Msza Święta w moim kościele, później wspólny obiad u mnie w domu z moją mamą. Pan Przystankowy jest na diecie, dlatego ugotowałam dla Niego coś specjalnego: leczo warzywne. Ucieszył się bardzo i zjadł ze smakiem. Długie rozmowy z moją mamą poobiednie spowodowały, że zaczął dzielić się doświadczeniami z pracy z moją mamą, a mama z Nim. W końcu oboje pracują w tym samym zawodzie. :)

Później udaliśmy się na wycieczkę rowerową. Podziwialiśmy przepiękne widoki, zabrałam Go w miejsca, w których bywałam jako dziecko również na wycieczkach rowerowych. Było bardzo miło, robiliśmy zdjęcia, trochę się ścigaliśmy i planujemy w przyszłości wybrać się na piknik w te rejony.


Chciałabym częściej pozwalać sobie na różne wycieczki. Szczególnie teraz, gdy przed nami wakacje. Mam nadzieję, że uda nam się znaleźć czas na rowerowe wypady :) Na pewno zwiedzimy - co prawda samochodem, ale zawsze - okoliczne miasta i miasteczka. Większość wyjeżdża daleko w poszukiwaniu spokoju i odpoczynku, my ze względów finansowych będziemy chłonąć pobliskie piękno lokalnych zakamarków natury i kultury. :)


PS. Zdjęcia były robione około godziny 20-21 ;)

sobota, 25 lipca 2015

Marzenie o własnym kącie

Spotkałam się dzisiaj z koleżanką. Taką z gimnazjum i liceum, znamy się od jakichś 10 lat. Byłam na jej ślubie niemal rok temu, w październiku. Mieszka ona obecnie ze swoim mężem u jego rodziców, ale z tego co wiem, mieszkają tam (oprócz nich) nie tylko teściowie. Od kilku tygodni rozpoczyna się budowa ich domu. To niesamowite mieć własny dom. Taki wymarzony, własnoręcznie zbudowany, wykończony według własnych planów i projektów. Nie mam nic co do mieszkania w bloku, wręcz przeciwnie, widzę opcję mieszkania w bloku w przyszłości i ta opcja jest jak najbardziej realna. Budowa domu jest bardzo kosztowna, a teraz, gdy nie mam jakiejkolwiek pracy i lepszego pomysłu na siebie w kwestii pracy, takie marzenia są bardzo odległe. Ale niewiele kosztują, a pomarzyć dobra rzecz, więc dzisiaj oddam się marzeniom co do własnego, przyszłego domu. :)

Nie jestem oryginalna, bo wedle obecnej mody, uwielbiam wszelkie białe wnętrza, styl skandynawski, cegły i imitacje cegły: białe, czerwone. Coś pięknego. Elementy stylizowane na stare drewno, drewniane podłogi, świeże kwiaty, antyczne meble, ale raczej delikatnie zdobione.




Drewniane okiennice, drewniane schody, piękna zieleń wokół - coś niesamowitego. Taki domek na wsi byłby dla mnie idealny. Jestem nim oczarowana. Szkoda, że nie ma zdjęcia, jak wygląda z tyłu.
Zdjęcie, tak jak te poniższe, pochodzi z Internetu, niestety nie mam strony źródłowej.










Działka idealna pod budowę domu by się znalazła. Lokalizacja tej działki jest idealna, blisko do wielkiego miasta - jakieś 20 km, blisko do mniejszych miasteczek - 10 km, i do rodziców - 33km. Poza tym osiedlona jest tam moja rodzina, Babcie i chrześniak, sąsiadów też znam. Wszystko pięknie. Gdybyśmy wyjechali za granicę, to może by udało się uzbierać na początek budowy i sukcesywnie wykańczać środek. Ale cóż, wszystko to sfera pięknych marzeń. Dom to nie tylko mury i dach, bo bez serc ludzkich, mało by znaczył.
Chciałabym mieć rodzinę, chciałabym "budować", planować, marzyć i w przyszłości budować w dosłownym sensie. Jeśli Bóg pozwoli.
Ciekawe, jak ułoży się moje życie...

A wy jakie macie marzenia jeśli chodzi o mieszkanie, czy dom?:)

wtorek, 21 lipca 2015

Chcę...

Chcę być szczęśliwa.
Chcę się realizować.
Chcę pracować.
Chcę robić zdjęcia.
Chcę malować.
Chcę kochać.
Chcę być kochana.
Chcę planować przyszłość.
Chcę czuć się bezpiecznie.
Chcę czuć pokój serca.
Chcę być blisko Najwyższego.

poniedziałek, 20 lipca 2015

Plany na najbliższy miesiąc

I co teraz będę robić przez ten wolny czas?

Plany są jasne: póki co zamierzam rozkręcić się w malarstwie. Wkrótce powstanie strona internetowa z moim pracami (o ile zdobędę serwer), zamierzam reaktywować profil na fb i realizować się artystycznie. Do tego piec, gotować, cieszyć się domem rodzinnym, pomocą bliskim i korzystać ze słońca :)

A we wrześniu? We wrześniu będę szukać pracy. Wrócę do mieszkania studenckiego i do miasta, będę układać sobie tam życie. Obecnie cieszę się wiejską, domową atmosferą.






niedziela, 19 lipca 2015

O pracy

Podjęłam decyzję, że idę do pracy. Było ciężko - praktycznie każdego dnia siedziałam po jednej lub więcej zmianie i pracowałam, będąc na szkoleniu - czyli za darmo. Nie miałam szans wyjazdu poza miasto, bo każdego dnia byłam w pracy. I w sumie już zaczęłam się w to wkręcać, przemęczyłam cały weekend niemal po 10 godzin dziennie i zgłosiłam gotowość do egzaminu.

Nie wiem, czy ten poniedziałek był taki zły, czy szefowa mnie znienawidziła (ale za co?), ale pierwszy raz w życiu zostałam potraktowana jak nieuk, tłumok, sama nie wiem, jak to określić.

Jako jedyna byłam przepytana z baterii - ot, takich zwykłych i niezwykłych, które były w asortymencie, jakby w pracy fotograf-grafik było to najbardziej potrzebne. Większość baterii pasuje do wielu urządzeń, np. takie okrągłe mają zastosowanie w kalkulatorach, wagach, itp., ciężko więc poznać do czego jest konkretna bateria. Gdy ja kupuję dla siebie zazwyczaj mam ze sobą starą, żeby kupić właściwą - wtedy po wielkości i symbolu można ją znaleźć.

Do tego okazało się, że nie umiem fotoszopa, pomimo że jestem na 4 roku grafiki. "Kobieto, i pani zna fotoszopa?" pojawiało się z ust szefowej, gdy retuszowałam krostki z twarzy, a później przeszłam na szyję i powiedziała, że "skaczę po twarzy". Czy kolejność ma znaczenie? Bez przesady, może nie jestem mistrzem fotoszopa, ale podstawy znam, a to co mieliśmy umieć do pracy ogarnęłam w jeden dzień. Najśmieszniejsze, że krytykowała mój retusz, a sama robiła tak samo, jak ja. Dodatkowo w regulaminie było napisane, że retuszujemy dwie krostki, nie więcej, bo reszta jest płatna (pewnie nie są to sztywne zasady, wiadomo), a ona retuszowała znamiona, których retusz jest zabroniony, bo ogólnie w wymogach przyjętych w kwestii dokumentów retusz jest niedozwolony, bowiem zdjęcia mają być jak najbardziej naturalne. A ona skomentowała złośliwie, że nie wyretuszowałam wszystkiego, jak już robię ten retusz. Dodatkowo stwierdziła niesłusznie, że retuszuję pół godziny, a zwykle jest na to 5 minut, a w międzyczasie przyszedł jakiś klient, który "zajął" komputer na jakieś 10 minut, a ja byłam krócej niż pół godziny w zakładzie.

Bardzo mnie krytykowała przy wszystkich, podnosiła ton głosu używając zwrotu "kobieto". W sumie uznałam to od razu za jej zły dzień, więc z góry wybaczyłam i walczyłam dalej o tę pracę. Jednak gdy kazała mi zrobić zdjęcie chłopakowi (po 18, max 21 lat) zdjęcie do dowodu pojawiło się coś, co mnie zszokowało. Fotografię wykonałam pod jej okiem. Wymogi są ściśle określone: naturalny wyraz twarzy, twarz na wprost, wąski kadr. Podam stronę, na której jest to obrazowo opisane <klik>. Moje zdjęcie obejmowało postać do połowy piersi, a gdy chłopak z mamą zatwierdzili zdjęcie do wywołania i wyszli, szefowa stwierdziła, że jest źle zrobione, nie da się wykadrować do szyi, trzeba będzie dorabiać koszulkę. Kazała mi biec za nimi i poprawić zdjęcie. Ledwo dobiegłam do nich, przeprosiłam i podkreśliłam, że się dopiero uczę, nieco zawstydzona, zziajana i winna całej tej afery. Zrozumieli, z uśmiechem wrócili do zakładu, po czym szefowa stwierdziła, że jednak jest dobrze. Było mi strasznie wstyd.

Podjęłam w sercu decyzję, że nie mogę tutaj zostać. Widząc grafik i fakt, że ludzie pracują ciągiem przez trzy dni, w tym dwa razy na 12 za koleją, a trzeciego dnia do 15 lub od 15 (oczywiście mam na myśli tylko sobotę, niedzielę i poniedziałek, nie wiem jak było w piątek i wcześniej), to zdecydowałam, że to nie jest dobry czas na pracę dla mnie. Skonsultowałam się z mamą i powiedziałam szefowej, że póki co nie jestem gotowa, by przyjąć tę pracę.

Odetchnęłam z ulgą. Wreszcie przesypiam noce, Nie sądziłam, że ta praca, tak sielankowa z pozoru wpłynie na mnie, że nie będę mogła spać i normalnie funkcjonować (brak jedzenia, życia prywatnego).

Oczywiście nadal chciałabym mieć pracę tego typu. Może się uda w innym zakładzie?


czwartek, 16 lipca 2015

Lepiej

Dziękuję za słowa wsparcia, za każdy komentarz, za pomoc i obecność.

U mnie o wiele lepiej.
Coraz lepiej.
I niech ta błogość trwa...

...:)

Wkrótce napiszę więcej. W ogóle to mam chęć na nową odsłonę bloga. Czas na zmiany!

czwartek, 2 lipca 2015

Apogeum

Błagam o siłę, by z tego wyjść. Błagam o wolność, błagam o odwagę!

Coraz bardziej widzę to, że właściwą drogą jest pójście w swoją stronę. Mam dość tych nieporozumień, awantur, podnoszenia tonu głosu, wymuszania.
Chcę być szczęśliwa.

Skąd wziąć odwagę?