Czuję, że rodzina mi nie pomaga. Przeprowadzam się do miasta studenckiego. Nie wiem, jak znaleźć dobre mieszkanie - chodzi mi o pokój - oni niewiele mówią, prócz "szukaj". Ciężko jest szukać, nie wiedząc nic w kwestii finansowej. Z P. nie rozmawiałam na temat przeprowadzki. Nie wiem, jak zareaguje. Swoją drogą, nie wiem, czy ktoś pamięta, co pisałam na temat mojego życia studenckiego w poprzednim blogu - byłam skazana na mieszkanie z ciotką. Nie wiem, jak się to stało, że wszystko się zmieniło... ale po cichu powiem, że się cieszę. Wyobrażam sobie długie, wolne dni i wieczory, spędzane z Panem Przystankowym.
Czy macie jakieś rady, co do wynajmu mieszkania? Proszę o pomoc!
Codzienność przytłoczona jest obowiązkami. Ciągła praca i pomoc Babci są niekiedy męczące. Najgorszy jest fakt niezaliczonego egzaminu, który muszę zaliczyć do dwóch tygodni. Brak czasu na swoje sprawy, poszukiwanie mieszkania oraz wyjaśnianie nieporozumień z P. powoduje we mnie niekiedy nawet niechęć do życia. Nie chcę jednak pogrążać się w takim stanie, ale jesienna aura sprzyja smutnym, melancholijnym wieczorom i nocom.
W każdym razie umilam sobie czas jak mogę: słodyczami, zakupami, marzeniami. Szkoda, że teraz nie żyję tak jak bym chciała.