Gdy patrzę, że ostatni post był opublikowany w czerwcu, to za głowę się łapię, nie mogąc uwierzyć, że ten czas tak szybko minął! Od tego czasu niewiele się zmieniło, ale wydarzyło się kilka rzeczy, które zapisały się w lipcu. Początek miesiąca spędziłam pracując na plantacji porzeczek. Zarobiłam niemal pensję sprzedawcy, pracując cały tydzień. Moja studencka kieszeń nieco odsapnęła, więc mogłam wreszcie zakupić kilka rzeczy, których potrzebowałam, gównie są to kosmetyki, ubrania i dodatki do pokoju. Trochę samolubnie, ale zbyt długo odkładałam możliwość kupna butów, czy zwykłego szaleństwa zakupowego - wszak jestem kobietą. Z tego też powodu nowe wieszaki zdobią trzy nowe sukienki, półki cieszą się trzema nowymi bluzkami, a włosy - nowymi maseczkami ;) Stąd też moje pytanie - co mogę kupić swojemu mężczyźnie? Proszę Was o jakieś pomysły, rady - cokolwiek! Chcę mu coś podarować bez okazji ;)
Wczoraj też otarłam się o fryzjera - musiałam podciąć końcówki. Marzy mi się farbowanie włosów, ale póki co się wstrzymuje - muszę oszczędzać, no i boję się trochę. Odwiedziłam też babcię, pojechałyśmy na zakupy i na targ. Kupiłam dwie doniczki - będę sadzić żyworódkę.
Czas płynie mi szybko - już za chwilę koniec lipca, a dopiero co cieszyłam początkiem wakacji. I pomyśleć, że to mogłyby być moje ostatnie wakacje w życiu, a tak nie jest - zaczęłam drugi kierunek. Trochę szkoda, bo chciałabym już rozpocząć nowy etap w życiu. Czuję, że stoję w miejscu - to nie wpływa na mnie dobrze, ale wierzę, że to przejściowe. Póki co - żyję i się cieszę!